Uważam się za wielką szczęściarę dysponując (maleńkim co prawda, ale jednak) balkonem.
Mieszkamy w centrum Poznania, w pobliżu bardzo ruchliwej ulicy, przy której niestety NIC nie rośnie.
Ale mamy balkon. Balkon, który wychodzi na tzw. podwórze - z trzech stron otoczone kamienicami, wiosną bucha zielenią - mamy tu kilka drzew, starych krzewów (m.in. duże bzy, które wieczorami obłędnie pachną), a tuż przy ziemi rosną wielkie funkie.
{tak mi się marzy, żeby oświetlić z dołu ten piękny, stary mur...}
Miejsce jest zaciszne i rośliny dość dobrze się tu czują. Każdego roku, jak tylko zima zaczyna odpuszczać, do korytek wsadzam bratki, żonkile, prymulki, a po miesiącu, dwóch - wymieniam je na letnie rośliny.
W tym roku na urodziny dostałam (to już mały zwyczaj - kwiaty balkonowe zamiast ciętych) lantanę, heliotropy, werbenę, szałwię, smagliczkę, euphorbię, dosiałam aksamitek i nasturcji i ...czekam:)Dalia Melody Dora, o której wspominałam tutaj.
Jest trochę większa, niż oczekiwałam (ma około 80-90cm wysokości), ale bardzo obficie kwitnie. Ma cudowny kolor! Trochę różowy, trochę pomarańczowy...
I w tym roku nie mogło zabraknąć heliotropu - świetnie się rozrasta i pięknie pachnie!
Na jesień spróbuję go wykopać i przezimować.
No i wygląda na to, że mamy lato!:)
Pozdrawiam,
Asia / joaleks