Trudno uwierzyć, że nie było mnie tu ponad półtora roku!
Nie oznacza to, że nie robiłam nic kreatywnego, po prostu nigdy nie starczało już czasu na sfotografowanie, a tym bardziej na opisanie na blogu...
To był bardzo intensywny czas - pochłonęła mnie opieka nad córeczką, ale także budowa domu, potem przeprowadzka i urządzanie... Wiosną przyszła pora na zagospodarowanie ogrodu i walkę z wszechobecnymi chwastami, wysiewającymi się z sąsiednich, pustych jeszcze działek - i tak zastała nas jesień...
Teraz jakby wszystko trochę zwolniło, a i Lucy podrosła, więc postanowiłam odkurzyć trochę ten blog:)
Pewnie zmieni się jego formuła, bo zmieniły się też trochę moje zainteresowania, po części okoliczności wymusiły też rezygnację z dużych projektów - przy tak małej ilości czasu wolnego, jakim teraz dysponuję realizowałabym je miesiącami, a tego nie lubię... wybieram więc krótkie, szybkie zadania kreatywne - zdecydowana większość z nich związana jest albo z Lucysią, albo z naszym domem. Głównie szyję (zasłony, poduszki, sukienki, kołderki dla lalek), czasem "machnę" layout, żeby utrwalić wspomnienia, odmaluję jakiś mebel albo ramkę na zdjęcia - i tak krok po kroku nasz dom staje się naprawdę NASZ.
Coraz częściej angażuję też Lucynkę - uwielbia zabawy z farbami, cięcie i przyklejanie papieru, a nawet dzielnie znosi siedzenie na kolanach mamy przy maszynie...
W miarę możliwości będę chciała też pokazać, jakie kreatywne rzeczy można robić razem z dzieckiem - bo się da!
Razem uszyłyśmy na przykład taki oto pokrowiec na terminarz:
Terminarz pojawia się tu nieprzypadkowo. Planowanie nigdy nie było to moją mocną stroną... i do niedawna wcale mi to nie przeszkadzało;) jakimś cudem zawsze okazywało się, że wakacyjne noclegi na drugim końcu Europy da się rezerwować na ostatnią chwilę, a spontaniczne imprezy sylwestrowe są najlepsze, ale... odkąd nasza mała rodzinka powiększyła się, sprawa trochę się skomplikowała... Brak PLANU powodował u mnie duży stres. No i zaczęłam planować! Pomału odkrywam tego uroki i obserwuję korzyści płynące z obmyślania pewnych rzeczy do przodu...
Przede wszystkim - redukuje się poziom stresu - człowiek czuje się pewniej, gdy jest jakaś lista rzeczy "do zrobienia", a kolejne pozycje z czasem ulegają odhaczeniu. Jest jakiś punkt zaczepienia. Odkąd zaczęłam planować, zdałam sobie też sprawę ile rzeczy mi umyka mi po drodze (gubią się, bo nie są zapisane), ile przypomina się w trakcie tego procesu...
Dokonałam też rewolucyjnego dla mnie odkrycia, że przez planowanie (przynajmniej tych przyjemnych rzeczy, nieprzyjemnych nie planuję, one się po prostu zdarzają;)) podwójnie przeżywa się radość; przez przygotowania, wielokrotne myślenie o danym wydarzeniu (np. rodzinnej imprezie czy świętach) jeszcze bardziej nie mogę się go doczekać!
W tym roku, po raz pierwszy naprawdę wykorzystuję swój terminarz! I choć brak w nim obowiązków zawodowych czy pilnych terminów (te zapisuję w telefonie), jest naprawdę pełen! Pomysłów na kreatywne prace, książek do przeczytania, list zakupów, prezentów gwiazdkowych, roślin, które chciałabym mieć w swoim ogrodzie, menu na najbliższą imprezę rodzinną...
Bardzo podoba mi się ten motyw kwiatowy i mocne, żywe kolory! Kwiaty wycięłyśmy z tkaniny Amparo z Leroy Merlin - pojawia się w jeszcze kilku miejscach naszego domu, pokażę Wam gdzie w następnych wpisach:)
Do następnego!
(byle nie za 1,5 roku;)
Asia