Jarmark w Wytwórni - Poznań/Głogowska

środa, 7 stycznia 2015
Miałam napisać o moim spełnionym marzeniu, czyli jarmarku rękodzieła, na którym - po raz pierwszy w życiu - sprzedawałam przedmioty, które sama zrobiłam. 
Przygotowania - choć trudno w to uwierzyć patrząc na ilość zrobionych rzeczy - zajęły mi ponad dwa tygodnie grudnia i z tego też powodu m.in. nie zdążyłam upiec pierniczków, no ale jakieś poświęcenie musi być;) Był to bardzo intensywny, kreatywny okres - z motywacją w postaci terminu oraz wstydu ("no przecież Z CZYMŚ muszę się wystawić"). Polecam takie intensywne tworzenie osobom, które tak jak ja słabo znoszą jesienno-zimowy brak światła - człowiek ani się obejrzy, a już końcówka grudnia, nawet nie ma czasu ponarzekać, że dzień taki krótki, że szaro i ponuro;)

 {nie byłabym sobą gdybym miała wszystko gotowe na czas - o 23.30 w przeddzień jarmarku binduję albumy:)}

{już na miejscu, razem z moją biżuteryjną koleżanką z www.pearlina.eu szykujemy stoiska - jak widać robota pali nam się w rękach;)}


 
{jeszcze chwila i przyjdą pierwsi zwiedzający}



{moje mini-stoisko i: gwiazdki życzące - na każdej inne życzenie, na choinkę albo zamiast kartki świątecznej, notesy, zakładki do książek, zawieszki do prezentów, mini albumy, notatniki z długopisem}


{zakładki robione z ręcznie barwionego papieru farbami własnej roboty, czarne motywy to stemple+embossing na gorąco}

W miłej atmosferze czas minął szybko i przyjemnie; poznałam kilka nowych, kreatywnych osób, kupiłam parę drobiazgów (bransoletkę z chryzokolami od Pearliny, ręcznie uszytego pluszaka od Łasicy, pięknie pachnące świerkowe świece sojowe Mother Earth Candles i naszyjnik od Co-libre), słowem: wydałam więcej pieniędzy niż zarobiłam. 
Niestety zwiedzających było bardzo niewielu, podejrzewam, że Ci, którzy temat prezentów mieli załatwiony lepili w ten ostatni przedświąteczny weekend pierogi i myli okna, a Ci, którym jeszcze czegoś brakowało biegali po centrach handlowych zamiast leniwie poruszać się od stoiska do stoiska i oglądać rękodzieło.
Mimo to doświadczenie zaliczam do pozytywnych i chcę je powtórzyć:).

Końcówka roku 2014 upłynęła mi leniwie na nadrabianiu zaległości towarzyskich i kulturalnych, spacerowaniu z psem i oglądaniu filmów - dni wolnych było tyle, że aż chce się wrócić do bardziej zorganizowanego grafiku... mam mnóstwo planów na Nowy Rok, także (a raczej: głównie) tych kreatywnych, kilka rzeczy już czeka w kolejce do pokazania, ale ...o tym następnym razem!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Komentarze bardzo mile widziane:) Dziękuję!

Zdjęcia, prace i teksty publikowane na tym blogu są chronione prawem autorskim. . Obsługiwane przez usługę Blogger.
Powrót na górę strony