Wesołych!

wtorek, 25 grudnia 2012
Z życzeniami radosnych i spokojnych Świąt (z przydasiami w tle;)!
Robię się 'offline' - idę jeść i psuć oczy przed telewizorem...


Merry Christmas to you all (with crafty essentials in the background;) !
I'm back to 'offline mode'again - going to eat and watch telly!

:Aquablue:

sobota, 15 grudnia 2012
Terminarz będzie prezentem dla mojej Siostry, która bardzo lubi kolor niebieski (przynajmniej tak twierdzi jej córka), w Wigilię świętuje podwójnie - również imieniny i do Świąt ma zakaz wchodzenia na mojego bloga ;).

This calendar will be one of the gifts I prepared for my big sister, who likes blue very much (at least her daughter claims so), celebrates name-day on Christmas Eve and was told not to enter my blog until Christmas;).
 
Kalendarz jest mocno mixmediowy, użyłam białego gesso, kilku rodzajów farb (zwykłe plakatówy, akrylowe i opalizujące) i tuszy (brązowy, kilka odcieni niebieskiego), pudry do embossingu na gorąco (brązowy połyskujący i matowy biały) i biały długopis żelowy (cyfry na froncie plus obwódki bąbelków).
Mam nadzieję, że się spodoba.

I played with mixed-media a bit: I used white gesso, a few paint types (mainly acrylics and iridescent ones), inks (brown and shades of blue), two embossing powders (shiny brown and matt white) and white gel pen.
I hope she likes it.




Miłego wieczoru!
Have a lovely afternoon!

Przedświąteczna gorączka / Christmas fever

piątek, 14 grudnia 2012
Czy Was też już dopadła?
W tym roku po raz pierwszy miałam na tyle czasu, żeby trochę wcześniej (czytaj: nie po 20-tym grudnia) zająć się przygotowaniami do Świąt, ale i tak mam wrażenie, że nie zdążę.

Póki co:

* choinka ubrana
* prezenty kupione (zostały mi 2 drobiazgi do załatwienia)
* kartki świąteczne zrobione i wysłane

Nie jest źle.

W tle leci świąteczna płyta Michaela Buble, na dworze - wciąż biało i mróz (oj, żeby ten śnieg dotrzymał chociaż do Wigilii!) - można pomału zacząć świętowanie!





This year for the first time I have enough time to start Christmas preparations a bit earlier, nevertheless - I still have a feeling that I will not make it. Too much to be done.

As far:
* Christmas tree has been decorated
* almost all presents - bought
* Christmas cards made and sent

Not too bad.

In the background you can hear Michael Buble's christmas album, outside is freezing and white - Christmas is near!

Mikołajkowe spotkanie KGMiP

środa, 5 grudnia 2012
Ależ to była sobota!
Sabrina zaprosiła nas do siebie na grudniowe spotkanie Koła Gospodyń połączone z mikołajkową wymianą prezentów. 
Udekorowana choinka i wszechobecna biel oraz czerwień w mieszkaniu sprawiły, że naprawdę poczułam atmosferę Świąt! 
Nie bez znaczenia był też uginający się pod ciężarem smakołyków stół - też całkiem jak w Święta!
Nie muszę pisać, że było bardzo miło - coś w tym jest, że podczas takich spotkań tylu kreatywnych osób wena prawie wisi w powietrzu;) 

Przygotowałam prezent dla Guriany - terminarz vintage i naszyjnik z papierowych róż:

What a Saturday!
Sabrina invited us, members of KGMiP for a December meeting to her house. You could really feel the magic atmosphere of Christmas - her house is all white and red and there even was a decorated Christmas tree:) 
I don't have to tell you how nice it was - the presence of so many creative people makes me so inspired!
Each of us prepared a gift for randomly chosen person - I made a vintage calendar and rosy necklace for Guriana:






Ja dostałam piękne, białe, szydełkowe gwiazdki od Coco.Nut - wyobrażam sobie, ile pracy i czasu musiała poświęcić na przygotowanie tego prezentu! Coco.Nut - raz jeszcze wielkie dzięki! Są śliczne!:)
Śnieżynki pokażę na mojej vintage choince, która stanie w domu lada dzień (już nie mogę się doczekać!:).

I got beautiful, white crochet snowflakes from Coco.Nut - I can imagine how much work and time she must have devoted! I will show you the snowflakes as soon as I decorate my Christmas tree (I can't wait!).

Oczywiście idąc na spotkanie zapomniałam o aparacie, więc fotorelację można zobaczyć u Guriany <klik> lub Sabriny <klik>.

I forgot to take my camera with me, so you can see photos from the meeting at Guriana's blog: <klik> or Sabrina's <klik>.

Na szybko / In a hurry

piątek, 30 listopada 2012
Dziś króciutko - dwie szybkie kartki dla dwóch mężczyzn z mojej rodziny.
Kilka razy przekonałam się, że gdy czasu brak, lepiej nie kombinować i pozostać przy czymś prostym:

Today - in a hurry - two cards for two men in my family.
I learned from my own experience that when you don't have much time, keep it simple:



Lejecie dziś wosk?

Asia

Wiktoriańskie pudełeczko / Victorian box

czwartek, 22 listopada 2012
Już wczoraj chciałam łapać za klawiaturę i pisać o tym, jaki totalny brak weny mnie ogarnął. 
Niby nic strasznego, najlepiej po prostu przeczekać, ale kiedy lista kreatywnych rzeczy do zrobienia wydłuża się z każdym dniem, a czasu do Świąt coraz mniej - przestaje być to zabawne. 
A kiedy się spinam, NIC mi nie wychodzi, wszystko krzywe, kolory nie takie, kompozycja za trudna - słowem - czarna rozpacz.
Wyjście jest jedno - zacząć projekt na tyle wcześnie, żeby w razie gorszego dnia móc przełożyć pracę na później. 
Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. 
Nie jest tajemnicą, że systematyczność i planowanie nie należą do moich mocnych stron, ale się staram.
Póki co, jedyną rzeczą nad którą pracuję z wyprzedzeniem jest prezent na wymianę mikołajkową z Koła Gospodyń Miejskich i Podmiejskich - jestem gdzieś w połowie i uznaję to za osobisty sukces;).

Jedną z najnowszych rzeczy, które udało mi się zrobić jest wiktoriańskie pudełeczko na prezent dla koleżanki, która w tym tygodniu obchodzi urodziny. Pudełko razem z zawartością (cudeńkiem wyczarowanym przez Trzpiota, moją blogową /jak i realną/ koleżanką) poleci już dziś na Śląsk.
Spełnienia marzeń, Aniu!



Yesterday I wanted to grab my computer and complain about how miserable I feel due to complete lack of inspiration. You might say - nothing serious. I know that the best solution is simply wait until it comes, but when your to-do-list is very long, and time - short (Christmas in 1 month!:/), it's not funny anymore. 
When I feel under pressure, I back up and my creativity is all gone. I figured out what works for me - start making things in advance. 
Easy to say, but it's no secret that I'm not a great planner. I try hard though. 

As far, the only thing I managed to start in advance is a gift for our local scrapping group - I'm somewhere in the middle with my work and I'm pretty happy about it:).

On the pictures you can see one of my latest works - small, victorian gift box for a friend whose birthday is this Sunday. The box with a small gift will leave my house today and fly to the south of Poland...
Happy birthday, Ania!

Jak ogień i woda / Like water and fire

czwartek, 15 listopada 2012
Moje siostrzenice są różne jak ogień i woda - starsza - Ania jest ostrożniejsza, bardziej emocjonalna i chyba nawet zbyt poważna jak na swój wiek, młodsza - Zofia - nie zna strachu i nie przejmuje się za wiele. 
Jedno mają wspólne - obie są pełne życia, temperamentne, energia je wprost rozpiera, co bezpośrednio przekłada się na relacje między nimi. Są - te relacje - dość burzliwe;)

My nieces are as different as water and fire. The older one - Ania - is more cautious, emotional and maybe a bit too serious for a 5-year old. The younger - Zofia - has no fear and doesn't care too much about anything. They have 1 thing in common - they're both full of life, energy and temper, what make their relation a bit turbulent;)




Uwielbiam to zdjęcie, bo bardzo dobrze oddaje istotę sprawy;). Niby uśmiechnięte, przytulone, ale Zofia już trzyma Anię za włosy, gotowa w każdej chwili pociągnąć, a Ania chwyta Zosię uściskiem trochę jakby zbyt ciasnym...

Śmieszne to wszystko, bo dziewczynki - mimo, że na co dzień niby wojujące - bardzo się wspierają, szczególnie w ciężkich chwilach (np. po wizycie u nielubianego lekarza).
Urocze.

I love this photo, because it pretty much says it all... They're smiling, cuddling each other, but Zofia is already prepared to pull Ania's hair, while Ania's embrace is a little too tight...
It's funny, because all in all the girls support each other in everyday life, especially when difficult time comes (for example, after visiting the doctor they don't like).
Cute.


Perły / Pearls

czwartek, 8 listopada 2012
Jakoś nigdy specjalnie nie przepadałam za perłami.
Nie to, że mi się nie podobały, ale jako wielbicielkę zwierzątek wszelakich (no, może z małymi wyjątkami...) odrzucał mnie fakt, że jakiś mały małż musiał tyle się nagimnastykować i nacierpieć żeby wyprodukować jedną małą perłę. Teraz ten pogląd (jak wiele innych zresztą z wiekiem;)) zrobił się jakby mniej radykalny - coraz bardziej doceniam urodę pereł, to, jak potrafią dodać elegancji najzwyklejszej sukience, nie mówiąc już o tym, że same w sobie są bardzo vintage...

I had never been an enthusiast of pearls. It's not that I didn't like their looks, but as 'almost-all-animals-lover' I hated the thought that some small muscle was suffering in order to create a pearl. Now this opinion (as many others, as I grow older;)) became much less radical - maybe I appreciate more the beauty of pearls, the way they add glamour and elegance to the simplest dress, and - they are so vintage!



Wczoraj znalazłam w szafie sznur sztucznych, ale ładnie wykonanych, ciężkich pereł - nie namyślając się długo chwyciłam za nożyczki, uwolniłam pojedyncze paciorki i połączyłam je z mosiądzem, rzemykiem i koronką:

Yesterday I found in my closet an old strand of pearls - they are fake, but heavy and solid and I like it. I took my scissors, cut them into single beads and joined them with brass chain, lace and leather stripe:


 


 




Dobrego dnia!:)
Have a good day!


Strona #6 / Page#6

wtorek, 23 października 2012
Trochę odgruzowałam się ze skrapowych zaległości, więc wracam do moich zdjęć rodzinnych.
Strona nr 6, znów z odrobiną różu:

I caught up a bit with my scrapbooking overdues, so I can work on my family album again.
This is page number 6, again - rosy:


Tak jak pisałam niedawno, wciągnęła mnie pasta strukturalna, stąd nowe nabytki - maski (tutaj akurat udająca starą kliszę fotograficzną). Czekałam na nie całe wieki (no dobra, może nie wieki, 12 dni, ale to i tak gruba przesada...). Niestety są one zbyt cienkie i delikatne i nie nadają się do ciężkiej pasty... Będę ich używać z tuszami i mgiełkami, trudno.

I loved the experiment with structural paste, so as I expected I bought a few stencils - here, on a photo you can see an old photo film mask. I bought them online, waited 12 days to have it :(, and then found out that they're to thin and delicate to use with the paste. Anyway, I will be using them with inks and mists.





Miłego dnia!
Have a nice day!

Ptasio-herbacianie

poniedziałek, 15 października 2012
Zainspirowana eksperymentem herbaciano-blejtramowym na CollageCaffe moczyłam swoje małe płócienko (10x10cm) przez chyba trzy tygodnie:) Herbaty idzie u nas mnóstwo, ale chyba zbyt mocno ją parzymy, bo na płótnie barwionym tak zwanymi "szczurami" poherbacianymi zostawały tylko bledziochy - delikatne mazy o bliżej nieokreślonym kolorze, dlatego dodałam trochę koloru tuszami i kredkami:

Inspired by the tea-on-canvas experiment on CollageCaffe blog, I soaked my tiny canvas (10x10cm) with tea bags for about 3 weeks. We drink a lot of tea every day, but I guess we have it too strong, because used tea bags didn't give too much colour to the surface. All I got was pale smears, so I decided to add some reds and greens with inks and crayons:


Ptaszek wycięty ze starego "Zwierciadła" jest pociągnięty Glossy Accents - szkoda tylko, że nie dopilnowałam schnięcia i zrobiły się na nim małe bąbelki:

The bird has been accented with Glossy Accents - unfortunately I missed out a few small bubbles:


U mnie - jak widać - ciągle klimaty jesienne. Tegoroczna jesień cieszy mnie chyba jak nigdy dotąd...

As you can see I'm still in the autumn mode - this year fall gives me more fun than ever...

Kolejna rocznicowa / Again - anniversary card

piątek, 12 października 2012
Październik - okazuje się - jest dla naszej Rodziny miesiącem rocznic.
Dziś kolejna kartka - tym razem dla Siostry i Szwagra, którzy w pierwszych dniach października świętowali swoją czwartą rocznicę ślubu:

It seems that in my Family October is a month of anniversaries. 
Today I made a card for my Sister and Brother-in -law, who are celebrating their 4th wedding anniversary:



Jak miło, że dziś piątek, prawda?:)
Miłego dnia!

Isn't it great that today is Friday?:)
Have a gorgeous day!

Rocznicowa / Anniversary Card

środa, 3 października 2012
Jakkolwiek banalnie to brzmi, pozwolę sobie na stwierdzenie, że czas leci...
Wczoraj świętowaliśmy 10-lecie (!) naszego pierwszego spotkania. Bez komentarza.

Z tej okazji (oczywiście na szybko, na ostatnią chwilę, tuż przed wyjściem do teatru, niemal z jedną nogą w rajstopie) powstała rocznicowa kartka dla J.:

It's a cliche for sure, but indeed - time flies by... Yesterday we celebrated 10th anniversary of our first meeting. No comment.
I prepared a small card for this occasion - as always it was last-minute, just before we were heading to the theater (it says: i love you more than ever):



Uwielbiam ten papier (kolekcja "Almanach" Primy) - jakoś podejrzanie łatwo mi się z nim pracuje:)
I just love this paper collection (Almanach by Prima) - it's so easy to work with!

Miłego wieczoru!
Have a lovely evening!

Strona #5 / Page #5

niedziela, 23 września 2012
Wybraliśmy się wczoraj na grzyby. Co prawda zaopatrzyliśmy się w kosz i dwa zgrabne nożyki, ale nastawialiśmy się bardziej na przyjemny spacer po lesie, niż grzybobranie.
Przejażdżka (ponad 50km autem) była bardzo miła, tereny, które mijaliśmy - przepiękne, wsie i lasy, słońce delikatnie grzało przez szyby - cudowna, polska jesień...
Yesterday we went mushroom picking. We took a basket and two little knives, but to be honest we hoped more for a good walk than to pick a lot of mushrooms. The trip was gorgeous - we went about 50km far from the place we live, passing beautiful villages and woods, the sun was shining through the windows...

Gdy dojeżdżaliśmy do skraju Puszczy Noteckiej, słońce nagle zniknęło, a na horyzoncie pokazały się bardzo ciężkie i bardzo czarne chmury. Im dalej w las jechaliśmy, tym było gorzej. Zdążyliśmy tylko wysiąść z auta i wziąć kosz, kiedy niebo zaczęły przecinać błyskawice. Deszcz lunął nagle i mocno - nie pozostało nam nic innego, jak tylko wziąć nogi za pas i pognać z powrotem do auta.
As we were reaching our desination - Puszcza Notecka, the sun suddenly disappeared and very heavy and very black clouds showed on the horizon. The deeper in the forest we went, the worse the weather was. We got off the car and took our basket when the lightnings came across the sky. Soon after it started raining heavily, so we run back to the car.


Sytuację uratowała mocna herbata z sokiem malinowym z termosu i miłe towarzystwo:).
Posiedzieliśmy w samochodzie jakieś piętnaście minut (hehe, z nadzieją, że przestanie padać) i ruszyliśmy do domu.
The day was saved by the strong tea with raspberry juice as well as good company:). We spent a quarter in the car, hoping it would stop raining and headed back home...

Dziś po wczorajszej niepogodzie nie ma ani śladu, popołudnie spędziliśmy na pięknym spacerze...
Nie da się ukryć, że lato powoli odchodzi - kwitną astry i dalie, a liście zaczynają opadać, ale ta eksplozja kolorów, zapach jesiennej ziemi i charakterystyczne, przytłumione, pomarańczowawe światło sprawiają, że aż tak bardzo mi nie żal...
Today the weather is completely different, we spent the afternoon walking...
You really can tell that summer is over - asters and dahlias are blooming, leaves are starting to fall, but this colour feast, the smell of autumn ground and specific, subdued, orange-ish light make me feel a little bit less sorry...



Ta strona to mój pierwszy eksperyment z pastą strukturalną - muszę przyznać, że podoba mi się całe to mazianie! Czyli od teraz inwestuję w szablony;)
This page is my first-time experiment with structural paste - I must say that I like all this mess during work! So - I' have to buy more masks/templates;)


"Każda Rodzina ma swoją historię do opowiedzenia": 


Miłej niedzieli!:)
Have a nice Sunday!

Strona #4 / Page #4

czwartek, 20 września 2012
Ciąg dalszy moich wysiłków nad albumem.
Nie wiem co, ale coś z tą stroną jest nie tak - niby kolory moje ulubione, dużo warstw, ale coś tu nie styka.
Być może wrócę jeszcze do tego tematu, jak się napatrzę i namyślę. Na razie pokazuję, jak jest:

Vintage Family Album - continuation...
I don't know what, but I feel something is wrong with that page - I like the colours, the texture, but something is not like it should be... Definitely not one of my favourites...
Anyway - I might come back to this page, after I look at it for some time, but for now - I show it as it is:






Pa!
Bye for now!

Ostatnie spotkanie II poznańskiej edycji Uscrapowanych

poniedziałek, 17 września 2012
W pierwszą sobotę września spotkałyśmy się z Trzpiotem, Madzią i Bligu po raz ostatni w ramach twórczych spotkań "Uscrapowani". I tym razem nas przygarnięto - spotkałyśmy się w poznańskich "Stonogach", gdzie od rozpoczęcia pracy twórczej skutecznie odciągały nas setki kuszących produktów na sprzedaż:). Z tego co kojarzę, chyba żadna z nas nie wyszła z tzw. gołymi rękami, a oczopląsu dostawałyśmy wszystkie po kolei. Ja odkryłam co najmniej 10 kolejnych przydasiów, które są mi ABSOLUTNIE NIEZBĘDNIE konieczne, na szczęście uratował mnie limit gotówki w portfelu...

On the first day of September we organized the last meeting of our "Uscrapowani" group. We met in "Stonogi" scrapbooking store in Poznań, where thousands of yummy products kept us away from work. As far as I remember none of us came back home with an empty bag - everybody bought something. I found out at least ten products that are absolutely esstential, but luckily the amout of money I brought with me was limited...

Bligu (która była organizatorką spotkania) zaproponowała użycie do prac dwóch ciekawych sprzętów - BigShota (o którym słyszałam wiele, ale dotychczas nie dane mi było zmacać) i mini bindownicy Zuttera Bind-It-All. Oficjalnie stwierdzam, że kręcenie korbką BigShota jest uzależniające. Po powrocie ze spotkania obejrzałam w necie chyba z tysiąc różnych wykrojników - od kółeczek i kwadratów począwszy, poprzez wózki, kwieciste zawijasy na elfach i liściach kończąc. 
Podejrzewam, że maszynka znajdzie się na jednym z czołowych miejsc w liście do Świętego Mikołaja.

Organizer of the meeting - Bligu - suggested using 2 funny machines - BigShot (that I'd heard a lot of, but had never seen it before) and Bind-It-All by Zutter. Officially I admit that turning the hand crank is addictive! After I got home, I spent hours searching die templates in internet stores. I guess that Big Shot will be mentioned in this year's letter to Santa.

Na pierwszym planie - BigShot, na drugim - Bligu i ja, mocujemy się z bindowniczką: 
BigShot in the from, in the back - Bligu and me working on Bind-It-All:


Bindownica też jest niczego sobie, malutka, poręczna, łatwo ją przetransportować i nie zajmuje wiele miejsca, poza tym - wbrew pozorom - wcale nie wymaga do obsługi aż dwóch osób (no, chyba, że są to dwie blondynki, to owszem;).
Bligu zastanawiała się, dlaczego wszystkie produkty tej formy są w kolorze gacianego różu. Ktoś wie?:)
The binding tool was great too - small, handy, easy to carry, and - unlike the photo - it doesn't need two people to operate (unless these 2 people are blondes;)).
Bligu was trying to find out why these products are so pinky pink? Anybody?

Praca wre:
Work in progress:


I na koniec - nasza ekipa:
Our team:


Jak zwykle było bardzo sympatycznie - mam nadzieję, że spotkamy się z Dziewczynami jeszcze "w innych okolicznościach przyrody".
As always - it was a very nice afternoon - I do hope that we will meet again soon somehow, somewhere...

Zdjęcia: Trzpiot i Syn Trzpiota.
Photos by: Trzpiot and Trzpiot's son.

Strona #3

czwartek, 13 września 2012
Czy u Was też właśnie pokazało się słońce?

W Poznaniu po dwóch dniach deszczu, temperatury rzędu 13 stopni i ciśnienia niskiego jak w listopadzie w końcu się przejaśnia! Mam nadzieję, że na dobre, bo środek września to zdecydowanie jeszcze nie pora na taką szarówę i smuty!
Is the sun shining in a place where you live? Here, in Poznań, after 2 days of raining, temperature around 13 degrees and very low air pressure the sun suddenly appeared! I hope the weather change is for good, because mid September is not yet an appropriate time for such sad and greyish weather!

Żeby zrobiło się tu bardziej kolorowo, pokażę jakie dobrotki dostałam wczoraj od sąsiadów - cały stos starych katalogów fotograficznych! 
To make today's post even more colorful, I'll show you the goodies I got from my lovely neighbours - a whole bunch of old photo catalogues!


Wyobrażacie sobie, ile można z tego wykorzystać do kolaży, kartek czy albumów?:) I to wszystko na dobrym, kredowym papierze, we wszystkich kolorach tęczy...
Can you imagine the endless possibilities of using them in collage sheets, cards or albums?! They're printed on high quality, glossy paper, so colorful...



Korzystając z tych kilku nieśmiałych promieni słońca, zrobiłam też kilka zdjęć kolejnej strony do albumu vintage - tym razem w nietypowych dla mnie błękitach. Na zdjęciu - znów - moja Mama i Dziadek:
I also managed to take a few photos of the next, third page in my family vintage album. This time it's all about blues. On the photo - again - my Mum and her Father:


Zawijas gałązkowy wycięty BigShotem, pomgiełkowany i pocieniowany suchymi pastelami, a potem zalany Glossy Accents (o mojej pierwszej przygodzie z BigShotem napiszę w kolejnym poście - obawiam się, że połknęłam bakcyla...):
The flourish was cut using BigShot, glimmer-misted and painted with dry pastels, then accented with Glossy Accents (I will write about my first contact with BigShot in the next post - I'm afraid that I've been bitten by the bug...):


I trochę faktury...
Kolejny raz żałuję, że na zdjęciach nie jest ona tak wyraźna, jak w rzeczywistości
And a little bit of texture...
Again - I regret that you cannot see it that clear on the photo...


Miłego popołudnia!
Have a nice afternoon!

P.S: Dziękuję za bardzo miłe komentarze - każdy z nich wywołuje duży uśmiech i bardzo podnosi na duchu:)
P.S: Thanks for all lovely comments - each of them makes me smile and lifts me up!:)

Album vintage strona #2

czwartek, 6 września 2012


Jak miły był ten dzień!
Okazało się, że moja recyklingowa okładka zeszytu wygrała scrapkowe wyzwanie #42!
Wcale nie liczyłam na wyróżnienie - było tyle innych, pięknych prac! Tym większa moja radość - z dumą prezentuję scrapkowy banerek:

Today was a good day - in the morning I found out that my recycled notebook cover had won challenge #42 of "Scrapki" shop! I was not hoping to win - there were so many beautiful works! I can proudly present the banner that I got:


A tymczasem prace nad rodzinnym albumem trwają... Zainspirowana tłem oryginalnego zdjęcia (pole słoneczników) tym razem postanowiłam zrobić coś w żółciach i zieleniach:

And in the meantime - work in progress... I'm working on my vintage family album - inspired by the original background of the photo (sunflowers field) I wanted to create something in yellow and green:



Zdjęcia, prace i teksty publikowane na tym blogu są chronione prawem autorskim. . Obsługiwane przez usługę Blogger.
Powrót na górę strony