Za górami, za lasami... / In a faraway land...

środa, 23 stycznia 2013
Długo mnie nie było.
Pomału wygrzebuję się z zaległości - tych służbowych i prywatnych (masa sprzątania, segregowania, prania i prasowania) spowodowanych wcześniejszymi feriami.
Tuż po Nowym Roku spakowaliśmy plecaki i z masą obaw ruszyliśmy w najdalszą jak dotąd podróż.

Long time no see. Slowly, but surely I catch up with the things that fell behind - both in my work and at home (cleaning, sorting, tons of washing and ironing), because of the winter holidays we had. Shortly after New Year we packed our bags and started the biggest (as far) trip ever.






Przywieźliśmy masę wrażeń - bardzo różnych. 
Wiele rzeczy nas zaskoczyło - na przykład ujemna temperatura i brak ogrzewania (zanotowano najniższe temperatury od 44 lat, hehe!), monotonia dań (w życiu bym nie pomyślała) i to, jak bardzo Nepal i Indie - mimo, że pozornie podobne - różnią się od siebie. 
Zachwyciły nas krajobrazy w Nepalu - Himalaje zapierają dech w piersiach nawet z daleka, a i najprawdziwsza dżungla z nosorożcami, małpami i setkami ptaków robi niemałe wrażenie. Żałuję, że ze względu na kolano Jasia nie mogliśmy pozwolić sobie na trekking, ale przynajmniej zaliczyliśmy przejażdżkę na słoniu:).
Indie trochę nas rozczarowały - pewnie przez filmy z Bollywood liczyliśmy na intensywne kolory, smaki i aromaty, tymczasem rzeczywistość okazała się bardzo szara. 

We came back with lots of memories. Many things have surprised us, like temperaures below zero Celsius, no heating (the lowest temperatures since 44 years!), the monotony of cuisine (I wouldn't have guessed!) and the way that countries so similiar (in theory) as Nepal and India would turn out to be so different.
We were amazed by the landscapes in Nepal - Himalayas take your breath away even when watched from a distance, and real jungle with rhinos, monkey and millions of birds also make an impression! I regret not being able to do some trekking there (Jasiu has problems with his knee), but still - we managed to take an elephant ride:)
India was a little bit disappointing - I guess that due to Bollywood movies we expected intensive colors, tastes and aromas, meanwhile the reality was very grey.

Skrzętnie przechowywałam przez całą podróż wszystkie bilety wstępu, broszury na temat miejsc, które odwiedzaliśmy, kwity i mapy, prowadziłam też na bieżąco mały dziennik naszej wyprawy - żeby nie pominąć szczegółów, które tak szybko ulatują. 
Mam w planach przygotowanie dużego albumu, w którym będą zdjęcia, zapiski i wszystkie zgromadzone materiały. Póki co mam za zadanie przejrzenie i wywołanie ponad 800 zdjęć:).

Throughout the whole journey I busily collected all tickets, brochures, bills and maps, as well as kept a small journal to catch all the details and memories. I have a plan to make a big album, with photos, journaling and collected ephemera. As for now, I have to organize and print over 800 photos:)

Bardzo brakuje mi 'tworzenia', marzy mi się moment, kiedy będę mogła na spokojnie rozłożyć cały swój artystyczny bałagan, puścić muzykę i ubabrać się farbami i tuszami... 
Całe szczęście pomału się odgruzowuję, kto wie, może w ten weekend?...
Dobranoc!

I really miss creating, I dream of a day when I have enough time to take all my craft supplies, turn some music on and go messy with paint and inks - who knows - maybe this weekend?...
Have a lovely evening!

Asia




Zdjęcia, prace i teksty publikowane na tym blogu są chronione prawem autorskim. . Obsługiwane przez usługę Blogger.
Powrót na górę strony