U nas też zima!

wtorek, 22 stycznia 2019
Już tradycyjnie - po ciepłym, mało zimowym grudniu, w styczniu chwycił u nas mróz. I to tuż po tym, jak spadło trochę śniegu, przez co możemy cieszyć się nim trochę dłużej!
Na spacer - oprócz psa - zabraliśmy trzy bałwanki - Mamę, Tatę i Córeczkę. Trzymają się dzielnie na rolkach po papierze toaletowym;) Przygotowałam z kolorowego kartonu elementy bałwanków - kule, łapki, nosy i akcesoria, a całość skleiła i ozdobiła nasza 3-latka. Uwielbiam tę masę guziczków u Tatusia!:-D




Taką to mamy bałwankową rodzinkę!

Kolorowe planowanie

wtorek, 7 listopada 2017
Trudno uwierzyć, że nie było mnie tu ponad półtora roku!
Nie oznacza to, że nie robiłam nic kreatywnego, po prostu nigdy nie starczało już czasu na sfotografowanie, a tym bardziej na opisanie na blogu...
To był bardzo intensywny czas - pochłonęła mnie opieka nad córeczką, ale także budowa domu, potem przeprowadzka i urządzanie... Wiosną przyszła pora na zagospodarowanie ogrodu i walkę z wszechobecnymi chwastami, wysiewającymi się z sąsiednich, pustych jeszcze działek - i tak zastała nas jesień...
Teraz jakby wszystko trochę zwolniło, a i Lucy podrosła, więc postanowiłam odkurzyć trochę ten blog:) 

Pewnie zmieni się jego formuła, bo zmieniły się też trochę moje zainteresowania, po części okoliczności wymusiły też rezygnację z dużych projektów - przy tak małej ilości czasu wolnego, jakim teraz dysponuję realizowałabym je miesiącami, a tego nie lubię... wybieram więc krótkie, szybkie zadania kreatywne - zdecydowana większość z nich związana jest albo z Lucysią, albo z naszym domem. Głównie szyję (zasłony, poduszki, sukienki, kołderki dla lalek), czasem "machnę" layout, żeby utrwalić wspomnienia, odmaluję jakiś mebel albo ramkę na zdjęcia - i tak krok po kroku nasz dom staje się naprawdę NASZ. 
Coraz częściej angażuję też Lucynkę - uwielbia zabawy z farbami, cięcie i przyklejanie papieru, a nawet dzielnie znosi siedzenie na kolanach mamy przy maszynie... 
W miarę możliwości będę chciała też pokazać, jakie kreatywne rzeczy można robić razem z dzieckiem - bo się da!

Razem uszyłyśmy na przykład taki oto pokrowiec na terminarz:


 
Terminarz pojawia się tu nieprzypadkowo. Planowanie nigdy nie było to moją mocną stroną... i do niedawna wcale mi to nie przeszkadzało;) jakimś cudem zawsze okazywało się, że wakacyjne noclegi na drugim końcu Europy da się rezerwować na ostatnią chwilę, a spontaniczne imprezy sylwestrowe są najlepsze, ale... odkąd nasza mała rodzinka powiększyła się, sprawa trochę się skomplikowała... Brak PLANU powodował u mnie duży stres. No i zaczęłam planować! Pomału odkrywam tego uroki i obserwuję korzyści płynące z obmyślania pewnych rzeczy do przodu...

Przede wszystkim - redukuje się poziom stresu - człowiek czuje się pewniej, gdy jest jakaś lista rzeczy "do zrobienia", a kolejne pozycje z czasem ulegają odhaczeniu. Jest jakiś punkt zaczepienia. Odkąd zaczęłam planować, zdałam sobie też sprawę ile rzeczy mi umyka mi po drodze (gubią się, bo nie są zapisane), ile przypomina się w trakcie tego procesu...

Dokonałam też rewolucyjnego dla mnie odkrycia, że przez planowanie (przynajmniej tych przyjemnych rzeczy, nieprzyjemnych nie planuję, one się po prostu zdarzają;)) podwójnie przeżywa się radość; przez przygotowania, wielokrotne myślenie o danym wydarzeniu (np. rodzinnej imprezie czy świętach) jeszcze bardziej nie mogę się go doczekać!

W tym roku, po raz pierwszy naprawdę wykorzystuję swój terminarz! I choć brak w nim obowiązków zawodowych czy pilnych terminów (te zapisuję w telefonie), jest naprawdę pełen! Pomysłów na kreatywne prace, książek do przeczytania, list zakupów, prezentów gwiazdkowych, roślin, które chciałabym mieć w swoim ogrodzie, menu na najbliższą imprezę rodzinną...



Bardzo podoba mi się ten motyw kwiatowy i mocne, żywe kolory! Kwiaty wycięłyśmy z tkaniny Amparo z Leroy Merlin - pojawia się w jeszcze kilku miejscach naszego domu, pokażę Wam gdzie w następnych wpisach:)

Do następnego!
(byle nie za 1,5 roku;)

Asia

Albumik z zimowych spacerów

poniedziałek, 14 marca 2016
To już chyba ostatni moment, żeby pokazać zimowy albumik - zanim wiosna buchnie z całą swoją zieloną mocą...


Pierwszy tydzień tego roku minął nam na rozkosznych rodzinnych spacerach w śniegu...
Wiadomo - pies wyjść musi niezależnie od pogody, a i dziecko dobrze hartować:)
Te dni chyba na zawsze zostaną w mojej pamięci jako białe, mroźne, krótkie, pachnące gorącym rosołem (podstawa diety matki karmiącej, hehe), ale w razie, gdyby mnie pamięć zawiodła - jest album;)


Nowy Rok 2016 przywitał nas w Poznaniu białym puchem - to pierwszy śnieg w życiu Lucynki!


...pierwszy "charci" spacer w tym roku...

 
...i spacery 3+1 w okolicach Wielkopolskiego Parku Narodowego...



Wpis trochę kombinowany, albumik czekał na zapełnienie zdjęciami od ubiegłorocznego jarmarku bożonarodzeniowego, ale wpasował się idealnie w potrzeby młodej matki z ciągłym brakiem czasu;)

No to czekamy na wiosnę!

Paczłork

czwartek, 18 lutego 2016
Miał być dla Lucynki, jako mata do zabawy...
Tymczasem częściej jest tak...


Ludo ma wielką słabość do tekstyliów Lucy - pieluch, kocyków, becików... gdy tylko coś ląduje na podłodze albo łóżku, wiadomo, gdzie szukać psa;)

Złapałam bakcyla - będę szyć kolejny patchwork, tym razem delikatniejszy, z cieńszym wypełnieniem (do tego powyżej użyłam ociepliny 10mm i wyszedł dość gruby), bardziej do przykrycia niż leżenia. Tkaniny już kupione, teraz "tylko" znaleźć czas... 




Grudniownik 2015

poniedziałek, 30 listopada 2015
Leży zwarty i gotowy już od wielu tygodni...


...i nie mogę uwierzyć, że to już...
Jutro pierwszy grudnia - dla mnie - początek kolęd i zimowo-bożonarodzeniowych piosenek, pierwszych dekoracji domu i myślenia o zakupie choinki w doniczce...
 

Jeszcze w wakacje, przygotowując bazę do tego Grudniownika nie mogłam się doczekać wypełniania go zdjęciami, ozdobami, zapiskami, a teraz... nie mam pojęcia kiedy znajdę na to czas... 
Do tej pory, przez 9 tygodni po porodzie miałam okazję raz (słownie: RAZ) poscrapować, i było to wyzwanie: czasowe i organizacyjne...


Mimo to, będę się starać... może nie na bieżąco, może nie systematycznie, ale... jeśli nie teraz, to kiedy?...

Year-o-graphy

piątek, 27 listopada 2015

year-o-graphy:
1. zapis niezapomnianych chwil i codziennych wspomnień z całego roku
2. dokumentacja prawdziwego życia
(wg Simple Stories)
___________________________________________________________

Pamiętacie kolekcję papierów Year-o-graphy Simple Stories sprzed kilku lat?
Mi spodobała się tak bardzo, że kupiłam po kilka arkuszy każdego wzoru... Zużywam je powoli ale systematycznie - te małe elementy świetnie nadają się np. do kartek, natomiast nie miałam jakoś pomysłu na większe karty do journalingu. 

W końcu zrobiłam mix-mediowy albumik i powpinałam je do środka, z zamysłem stworzenia kolekcji kilkunastu zdjęć z całego roku. 
Odkąd pojawiła się Lucy i widzę w jakim tempie się zmienia dokumentuję każdy nasz dzień... postanowiłam wklejać tu jej fotografie - jedną na każdy miesiąc, razem z opisem etapu, na jakim się znajdujemy...



Najtrudniejszą częścią tego dokumentowania jest robienie notatek... telefon mam pod ręką niemal cały czas - łatwo jest pstryknąć na szybko fotkę; gorzej z notesem i długopisem... bazgrolę jedną ręką (czasem lewą mimo, że oburęczna nie jestem...;)) na czym się da, kiedy karmię albo leżę prawie bez ruchu, żeby jej nie obudzić...
Zapisuję wszystko: począwszy od sylab jakie wyrzuca z siebie Lucy po wykonawców/albumy jakich akurat obsesyjnie słuchamy - nie wiem czy ta wiedza się kiedykolwiek komuś przyda;) ale myślę, że miło będzie za jakiś czas powspominać przy jakiej piosence matka roniła rzewne łzy ze wzruszenia trzymając kilkudniową Lucillę na rękach...:D



Z opóźnieniem...

wtorek, 17 listopada 2015
Czy to wstyd publikować Grudniownik 2014 w...listopadzie 2015?
A niech tam, niech będzie - może pozwoli szybciej wejść w klimat Świąt, grudzień zawsze tak szybko mija...

Wbrew pozorom dziennik powstawał systematycznie, prawie na bieżąco. Brakowało mi jedynie wpisów z kilku dni, a chciałam pokazać całość.


Tematy do wpisów podsuwała Michelle (jej posty z grudnia 2014 można poczytać tutaj). 
Nie trzymałam się jednak ich ściśle; chciałam, żeby mój grudniownik był nie tylko pełen refleksji na temat świąt, oczekiwania, przygotowań, ale także dokumentował istotne dla mnie wydarzenia.

Kupujemy choinkę!
i w Mikołajki ubieramy ją!
A 5.12 grudniowa pozycja obowiązkowa - Festiwal Przedmiotów Artystycznych

9.12 przygotowuję kartki do wysłania

11.12 pisałam o ulubionych książkach i filmach w klimacie Bożego Narodzenia, które odświeżam sobie co roku...
13.12 - warsztaty "Ptasia stołówka", o których pisałam tutaj
 15 i 16.12 Trochę o dekoracjach i świątecznej muzyce, która pobrzmiewa w adwent w naszym domu:
18.12 - wieczór w Operze
20.12 - Jarmark świąteczny!
22.12 - aż tak długo nas nie było... pies znalazł sobie "robotę"...
i wreszcie - wieczór wigilijny! Najbardziej wyjątkowa noc w roku:)


Pamiętam moją wielką frustrację sprzed kilku lat, kiedy pracowałam jeszcze w korporacji - wypełniony grafik, stres, pośpiech - dobijały mnie najbardziej właśnie przed Świętami. Czułam, że to czas, kiedy należy zwolnić, a nie - hamować z piskiem opon dzień przed Wigilią (jeśli udało się wziąć urlop na 24.12), biegać z wywieszonym jęzorem po centrach handlowych w poszukiwaniu prezentów, pakować na ostatnią chwilę torbę podróżną do Rodziców i zapomnieć o tym, że znów nie udało się upiec pierników czy ulepić aniołków z masy solnej;) W 2011 obiecałam sobie, że to się więcej nie powtórzy... Na szczęście moje sprawy zawodowe potoczyły się tak, że udaje mi się tej obietnicy dotrzymać...

Boże Narodzenie - i cały grudzień - są dla mnie czasem wyjątkowym, co roku przeżywam je równie mocno, równie niecierpliwie na nie czekam...
Dzięki grudniownikowi naprawdę lepiej przygotowałam się do tych ostatnich Świąt - zarówno organizacyjnie (plany, listy prezentów, robienie kartek, ich wysyłka w odpowiednim czasie), jak i mentalnie. To codzienne zatrzymanie się na chwilę pozwoliło mi lepiej poczuć klimat Bożego Narodzenia, zastanowić nad tym, co ważne...
I w tym roku będę "pisać" swój grudniownik - przygotowałam już album, gadżety, liczby na poszczególne dni - pozostanie wypełnić go planami, wspomnieniami, zdjęciami...





Zdjęcia, prace i teksty publikowane na tym blogu są chronione prawem autorskim. . Obsługiwane przez usługę Blogger.
Powrót na górę strony