Ostatnie spotkanie II poznańskiej edycji Uscrapowanych

poniedziałek, 17 września 2012
W pierwszą sobotę września spotkałyśmy się z Trzpiotem, Madzią i Bligu po raz ostatni w ramach twórczych spotkań "Uscrapowani". I tym razem nas przygarnięto - spotkałyśmy się w poznańskich "Stonogach", gdzie od rozpoczęcia pracy twórczej skutecznie odciągały nas setki kuszących produktów na sprzedaż:). Z tego co kojarzę, chyba żadna z nas nie wyszła z tzw. gołymi rękami, a oczopląsu dostawałyśmy wszystkie po kolei. Ja odkryłam co najmniej 10 kolejnych przydasiów, które są mi ABSOLUTNIE NIEZBĘDNIE konieczne, na szczęście uratował mnie limit gotówki w portfelu...

On the first day of September we organized the last meeting of our "Uscrapowani" group. We met in "Stonogi" scrapbooking store in Poznań, where thousands of yummy products kept us away from work. As far as I remember none of us came back home with an empty bag - everybody bought something. I found out at least ten products that are absolutely esstential, but luckily the amout of money I brought with me was limited...

Bligu (która była organizatorką spotkania) zaproponowała użycie do prac dwóch ciekawych sprzętów - BigShota (o którym słyszałam wiele, ale dotychczas nie dane mi było zmacać) i mini bindownicy Zuttera Bind-It-All. Oficjalnie stwierdzam, że kręcenie korbką BigShota jest uzależniające. Po powrocie ze spotkania obejrzałam w necie chyba z tysiąc różnych wykrojników - od kółeczek i kwadratów począwszy, poprzez wózki, kwieciste zawijasy na elfach i liściach kończąc. 
Podejrzewam, że maszynka znajdzie się na jednym z czołowych miejsc w liście do Świętego Mikołaja.

Organizer of the meeting - Bligu - suggested using 2 funny machines - BigShot (that I'd heard a lot of, but had never seen it before) and Bind-It-All by Zutter. Officially I admit that turning the hand crank is addictive! After I got home, I spent hours searching die templates in internet stores. I guess that Big Shot will be mentioned in this year's letter to Santa.

Na pierwszym planie - BigShot, na drugim - Bligu i ja, mocujemy się z bindowniczką: 
BigShot in the from, in the back - Bligu and me working on Bind-It-All:


Bindownica też jest niczego sobie, malutka, poręczna, łatwo ją przetransportować i nie zajmuje wiele miejsca, poza tym - wbrew pozorom - wcale nie wymaga do obsługi aż dwóch osób (no, chyba, że są to dwie blondynki, to owszem;).
Bligu zastanawiała się, dlaczego wszystkie produkty tej formy są w kolorze gacianego różu. Ktoś wie?:)
The binding tool was great too - small, handy, easy to carry, and - unlike the photo - it doesn't need two people to operate (unless these 2 people are blondes;)).
Bligu was trying to find out why these products are so pinky pink? Anybody?

Praca wre:
Work in progress:


I na koniec - nasza ekipa:
Our team:


Jak zwykle było bardzo sympatycznie - mam nadzieję, że spotkamy się z Dziewczynami jeszcze "w innych okolicznościach przyrody".
As always - it was a very nice afternoon - I do hope that we will meet again soon somehow, somewhere...

Zdjęcia: Trzpiot i Syn Trzpiota.
Photos by: Trzpiot and Trzpiot's son.

1 komentarz:

  1. O, jak fajnie to znów powspominać!
    Ogromnie miło było Was poznać, dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze bardzo mile widziane:) Dziękuję!

Zdjęcia, prace i teksty publikowane na tym blogu są chronione prawem autorskim. . Obsługiwane przez usługę Blogger.
Powrót na górę strony