Kiedy zobaczyłam ten post Christy Tomlinson pomyślałam sobie - halo, przecież ja też mam taki zegar.
Z tym, że mój ma wskazówki. I chodzi.
Co prawda jego tykanie irytuje mojego Męża na tyle, że pewnie wyląduje powrotem w szafie, bez baterii (albo biedak nie będzie sypiał po nocach, trudno), ale ziarno inspiracji zostało zasiane i czasomierz musiał zostać poddany przeróbce:
Obawiałam się, czy wskazówki będą w stanie się obracać - epoksydowe serduszko jest dość wypukłe - ale działają bez zarzutu.
Zbyt długo tej zimy - jak na mój gust - jest szaro i zimno, stąd bardzo mocny pociąg do kolorów. Przymierzamy się do wściekle żółtej ściany w sypialni, zegar - o ile nie wyleci - będzie pasować:).
When I saw this post of Christy Tomlinson I thought to myself - hey, I have a clock like that one!
Mine has arms and it shows actual time, but all in all they look similiar.
Ticking of that clock drives my husband crazy - he cannot sleep at night when he hears it, but nevertheless - an inspiration seed had been planted and yet I had to altered the clock:)
I had a doubt about the epoxy heart, but although it's bumpy, the arms move easily.
As this winter is already too long and too grey for my taste, I try to surround myself with colors. We are thinking about painting our bedroom radioactive yellow - if the clock stays, it will match the walls:)
he he, fajnie wyszło, a żółta ściana faktycznie będzie pasować do zegara ;)
OdpowiedzUsuńMamy już żółtą ścianę, i nawet żółtą narzutę na łóżko, a lada dzień zaczną kwitnąć u nas w domu żonkile:) Wiosna MUSI niedługo przyjść:)
Usuń