Konwersacja z wczoraj. Po obiedzie w Ikei - pijemy kawę i wcinamy pannacotę - naszą pozycję obowiązkową w tej restauracji. Siedzimy przy oknie, blisko miejsca, gdzie dzieciaki oglądają TV i bawią się ikeowskimi zabawkami. Jachu spogląda na dzieci i pyta:
Ja: ???
J: No "dziecko miesięczne"...
Ja: No chyba takie, które ma miesiąc. Czemu?
J: Nie, no co Ty...w "Mariannie"* (książce, w której oboje się zaczytujemy) przeczytałem, że po urodzeniu jednej z córek lekarz stwierdził, że wygląda jak miesięczne dziecko...
Chwila ciszy, stukanie się J. w czoło i śmiech.
Dzisiejsza kartka jest co prawda nie dla miesięcznego, ale rocznego dziecka o oczach jak niezapominajki i opalonej, wiecznie uśmiechniętej buzi (ale tak naprawdę od ucha do ucha!).
Wszystkiego najlepszego, Marianko!:)*
*Zbieżność imion przypadkowa. Ta bardzo interesująca książka to "Marianna i Róże" autorstwa Pań: Konopińskiej i Fedorowicz opowiadająca prawdziwą historię rodziny mieszającej w Wielkopolsce na przełomie XIX i XX wieku. Pełna uroku i ciepła, pisana lekko i dowcipnie doskonale poprawia humor w chłodne wieczory (ale i też: mgliste poranki, przed popołudniową drzemką, w trakcie jazdy samochodem itp. itd.).
Gratuluję nowego bloga!:)
OdpowiedzUsuńKarteczki (tę i z wcześniejszych postów) komplementowałam już na fb! Ta "Mariankowa" jest delikatna! I badzik uroczy;)
Pozdrawiam
bligu
"Mariankowa" kartka jest cudowna!wcześniejsza "Dagmarkowa" też:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
A.iP.
Cieszę się, że się podobają - polecam się na przyszłość!:)
Usuń